* Oczami Emmy *
Przebudziłam się, przecierając dłońmi oczy. Mój wzrok musiał najpierw się przyzwyczaić, po czym dostrzegłam, że jestem u siebie w pokoju. Dziwne. Pamiętam, że upadłam za domem, a dalej pustka. Przeciągnęłam się i wstałam. Spojrzałam na dłonie, które jeszcze wczoraj były pokaleczone. Były. Nic nie było ani ryski. Musiało mi się przyśnić to wszystko. Przecież zjawiska paranormalne nie istnieją. Wmawiałam sobie. Udałam się, do łazienki, gdzie odbyłam poranną toaletę. Ubrałam się i zeszłam na dół, aby zrobić sobie śniadanie, ale zauważyłam Harry’ego wychodzącego z domu. Szybko wybiegłam za nim. Nie potrzebnie.
- Harry! -zawołałam, a chłopak stanął.
Podeszłam do niego, po czym odwrócił się w moją stronę, ale to nie był on. Jego oczy były całe czarne, a zawsze są koloru szmaragdu. Sylwetka jakaś napięta, a wyraz twarzy wyrażała wściekłość. Gdyby mógł, zabiłby wzrokiem. Tak mi się wydaje. Kiedy patrzył na mnie, żałowałam, że wyszłam za nim.
- Witaj Emmo. -zacisnął usta w cienką linię.
- Masz ochotę na przejażdżkę? -zapytał bez namysłu.
- T-tak. -zająknęłam się, a chłopak złapał mnie za nadgarstek i zaczął prowadzić w stronę auta. Zgodziłam się, gdyż bałabym się jego reakcji, jakbym odmówiła. Otworzył mi szybko drzwi. Wsiadłam do środka, zapinając pasy dla wszelkiego bezpieczeństwa, a on trzasnął drzwi tak, że aż samochód się cały zakołysał. Ten nowy Harry przeraża mnie do szpiku kości. Skuliłam się na siedzeniu, a do środka wsiadł on. Zajął swoje miejsce, a wnet z domu wybiegł ojciec, biegnąc w naszą stronę. Chyba krzyczał coś, ale chłopak odjechał z piskiem opon. Przyglądałam mu się bacznie. Wykonywał szybie ruchy, zmieniając biegi i wyprzedzając każde auto na naszej drodze. Spojrzałam się za szybę i zobaczyłam, jak opuszczamy miasteczko, a czarne bmw nabierało jeszcze większej prędkości.
- Gdzie jedziemy? -zapytałam wystraszona.
- Przed siebie. -odpowiedział rozbawiony.
- Zwolnij. -prosiłam.
- Czemu? -zaśmiał się.
- Boje się. Harry proszę, zwolnij, boje się. -mówiłam wystraszona.
Chłopak spojrzała się na mnie. Co było bardzo ryzykowne przy takiej prędkości łatwo można stracić panowanie nad samochodem. Nagle zdjął nogę z gazu, zwalniał tak szybko jaki i przyspieszał. Nim się obejrzałam, auto stanęło, a ja bez zastanowienia odpięłam pasy i wysiadłam, odchodząc parę metrów, aby się uspokoić. Brunet w ogóle nie spuszczał ze mnie wzroku. Zamknęłam oczy. Próbowałam się ogarnąć, ale moje serce nadal mało co nie eksplodowało. Poczułam na swoim ramieniu dłoń, ale zastygłam w miejscu.
- Emma spójrz na mnie. -powiedział spokojnie.
Podniosłam powieki i zobaczyłam jego. W tym słońcu wyglądał jak anioł. Pieprzony ideał.
- Przepraszam cię, ale musiałem jakoś odreagować. -tłumaczył.
- Odreagować? Coś się stało? -zapytałam zaniepokojona.
Nie umiem się na niego gniewać. Zresztą nie zrobił nic złego. Zawsze chciałam zobaczyć, jak to jest jechać z taką prędkością.
- Nie ważne. -spuścił głowę.
- Harry mi możesz wszystko powiedzieć. -oznajmiłam.
- Pokłóciłem się z twoim ojcem. -spojrzał na mnie.
- Chuj jebany. -zaklęłam pod nosem.
- Kto? Ja? -był zdziwiony i zarazem rozbawiony.
- Ojciec. Zawsze się wpierdala, a sam nie jest święty. -powiedziałam wściekła.
- Co takiego zrobił? -był ciekaw.
Chwilę zastanawiam się, co powiedzieć za nim, cokolwiek wydostało się z moich ust, ale uznałam, że nie ma co ukrywać. Usiedliśmy na masce. Akurat nie było ani żywej duszy. W końcu droga poza miastem leżała w lesie. Ładnym lesie. Więc opowiedziałam mu całą historie od początku z tym, jak George
zdradził moją mamę. Uznał, że jest dupkiem, z resztą na takiego wygląda. Później rozmawialiśmy trochę na różne tematy i jeszcze raz mnie przeprosił. Mówił, że z reguły taki nie jest, ale wkurzył się bardzo. Poprosiłam, aby mnie odwiózł, co wykonał z wielką niechęcią.
* Oczami Harry’ego *
Jak tylko wsiadłem do pojazdu pod jej domem pierwsza myśl pojechać gdzieś i ją zgwałcić, ale szybka jazda mi pomogła ochłonąć. Bawiło mnie, to jak się bała. Teraz niestety jadę wolniej. Nie ukrywam, lubię czuć wiatr we włosach. Emma niedługo pozna moje prawdziwe oblicze. Gdy pojechałem pod jej miejsce zamieszkania, złapałem ją za rękę. Co było dla mnie trudne.
- Spotkamy się wieczorem? -wiem, że się zgodzi. Ubóstwia mnie.
- Może. -przegryzła seksownie wargę.
Naprawdę aż rozmarzyłem się, na myśl jak ją pieprzę. Uważam, że jest bardzo piękna i ma seksowną figurę, ale nie zamierzam się wiązać. Nie dla mnie takie rzeczy. Kiedy tylko zdobędę jej zaufanie i dam mi to, co chce, zniknę z jej życia na zawsze. Przykre, ale prawdziwe i szczere do bólu. Wyrzuty sumienia? Nie u mnie. Harry Styles nie ma uczuć.
- Nie daj się prosić. -uśmiechnąłem się słodko na pokaz.
- No dobrze. Bądź po mnie o dziewiętnastej. -zaśmiała się i wysiadła.
Poczekałem, aż wejdzie do środka, po czym odjechałem w stronę domu. Złość powróciła, kiedy tylko zaparkowałem. Wysiadłem migiem i udałem się do swojego pokoju, gdzie sięgnąłem po narkotyki. Rozsypałem na szklanym stoliku nie dużą zawartość małej saszetki. Uformowałem dzięki karcie cztery rzędy. Zwinąłem banknot i wciągnąłem od razu dwie rubryki. Opadłem, opierając się o łóżko. Odchyliłem głowę do tyłu. Tego było mi trzeba. Czułem,
- Gdzie jedziemy? -zapytałam wystraszona.
- Przed siebie. -odpowiedział rozbawiony.
- Zwolnij. -prosiłam.
- Czemu? -zaśmiał się.
- Boje się. Harry proszę, zwolnij, boje się. -mówiłam wystraszona.
Chłopak spojrzała się na mnie. Co było bardzo ryzykowne przy takiej prędkości łatwo można stracić panowanie nad samochodem. Nagle zdjął nogę z gazu, zwalniał tak szybko jaki i przyspieszał. Nim się obejrzałam, auto stanęło, a ja bez zastanowienia odpięłam pasy i wysiadłam, odchodząc parę metrów, aby się uspokoić. Brunet w ogóle nie spuszczał ze mnie wzroku. Zamknęłam oczy. Próbowałam się ogarnąć, ale moje serce nadal mało co nie eksplodowało. Poczułam na swoim ramieniu dłoń, ale zastygłam w miejscu.
- Emma spójrz na mnie. -powiedział spokojnie.
Podniosłam powieki i zobaczyłam jego. W tym słońcu wyglądał jak anioł. Pieprzony ideał.
- Przepraszam cię, ale musiałem jakoś odreagować. -tłumaczył.
- Odreagować? Coś się stało? -zapytałam zaniepokojona.
Nie umiem się na niego gniewać. Zresztą nie zrobił nic złego. Zawsze chciałam zobaczyć, jak to jest jechać z taką prędkością.
- Nie ważne. -spuścił głowę.
- Harry mi możesz wszystko powiedzieć. -oznajmiłam.
- Pokłóciłem się z twoim ojcem. -spojrzał na mnie.
- Chuj jebany. -zaklęłam pod nosem.
- Kto? Ja? -był zdziwiony i zarazem rozbawiony.
- Ojciec. Zawsze się wpierdala, a sam nie jest święty. -powiedziałam wściekła.
- Co takiego zrobił? -był ciekaw.
Chwilę zastanawiam się, co powiedzieć za nim, cokolwiek wydostało się z moich ust, ale uznałam, że nie ma co ukrywać. Usiedliśmy na masce. Akurat nie było ani żywej duszy. W końcu droga poza miastem leżała w lesie. Ładnym lesie. Więc opowiedziałam mu całą historie od początku z tym, jak George
zdradził moją mamę. Uznał, że jest dupkiem, z resztą na takiego wygląda. Później rozmawialiśmy trochę na różne tematy i jeszcze raz mnie przeprosił. Mówił, że z reguły taki nie jest, ale wkurzył się bardzo. Poprosiłam, aby mnie odwiózł, co wykonał z wielką niechęcią.
* Oczami Harry’ego *
Jak tylko wsiadłem do pojazdu pod jej domem pierwsza myśl pojechać gdzieś i ją zgwałcić, ale szybka jazda mi pomogła ochłonąć. Bawiło mnie, to jak się bała. Teraz niestety jadę wolniej. Nie ukrywam, lubię czuć wiatr we włosach. Emma niedługo pozna moje prawdziwe oblicze. Gdy pojechałem pod jej miejsce zamieszkania, złapałem ją za rękę. Co było dla mnie trudne.
- Spotkamy się wieczorem? -wiem, że się zgodzi. Ubóstwia mnie.
- Może. -przegryzła seksownie wargę.
Naprawdę aż rozmarzyłem się, na myśl jak ją pieprzę. Uważam, że jest bardzo piękna i ma seksowną figurę, ale nie zamierzam się wiązać. Nie dla mnie takie rzeczy. Kiedy tylko zdobędę jej zaufanie i dam mi to, co chce, zniknę z jej życia na zawsze. Przykre, ale prawdziwe i szczere do bólu. Wyrzuty sumienia? Nie u mnie. Harry Styles nie ma uczuć.
- Nie daj się prosić. -uśmiechnąłem się słodko na pokaz.
- No dobrze. Bądź po mnie o dziewiętnastej. -zaśmiała się i wysiadła.
Poczekałem, aż wejdzie do środka, po czym odjechałem w stronę domu. Złość powróciła, kiedy tylko zaparkowałem. Wysiadłem migiem i udałem się do swojego pokoju, gdzie sięgnąłem po narkotyki. Rozsypałem na szklanym stoliku nie dużą zawartość małej saszetki. Uformowałem dzięki karcie cztery rzędy. Zwinąłem banknot i wciągnąłem od razu dwie rubryki. Opadłem, opierając się o łóżko. Odchyliłem głowę do tyłu. Tego było mi trzeba. Czułem,
jak odpływam. Szkoda, było tak
cudownie aż do momentu.
- Widzę, że nie w porę, ale musisz zejść na dół. Zebranie mamy. -powiedział Niall i wyszedł. Podniosłem głowę i na do widzenia wciągnąłem jeszcze jedną kreskę. Wstałem i zacząłem iść, co było cholernie trudne. Odpychałem się rękoma od ściany do ściany. W końcu jakoś doszedłem i rzuciłem się na sofę. Nie obchodziło mnie, nawet kto na niej siedział. Próbowałem patrzeć na nich, ale ciężko było mi unieść powieki, które w tej chwili wydawały się bardzo ciężkie.
- Harry wszystko gra? -zapytał Louis.
- Nie można mi się kurwa już naćpać? -warknąłem wściekły.
Od razu zamilkł.
- Mamy robotę. Za godzinę widzę tu wszystkich uzbrojonych. Styles zostajesz. -rozkazał Zayn.
- Jadę. -sprostowałem.
- Stary ledwo kontaktujesz. Nie pozwolę ci narażać życia. Zresztą pies opierdoliłby nas za to. -usiadł koło mnie mulat.
- Mam to w dupie. Przejdzie mi przez godzinę. -syknąłem.
Słyszałam, jak westchnął rozczarowany, tym iż nie może mnie powstrzymać. Niedługo wszyscy się rozeszli wraz z nim. Powoli odpływałem do innego świata. Gdzie wszyściutkie problemy znikają.
~*~
Parę minut przed akcją obudził mnie zatroskany Louis. Próbował mnie przekonać, abym został, ale nie dałem się ugiąć. Mam ochotę kogoś rozjebać. Jeśli tego nie będę mógł zrobić na wypadzie, to zrobię to w domu, a nie chciałbym. Było już o wiele lepiej. Nie do końca wszystko uszło ze mnie, ale kontaktowałem. Wziąłem szybki i zimny prysznic, żeby otrząsnąć się i doprowadzić do jak najlepszego stanu. Ubrałem się na czarno tak jak zawsze. Założyłem na dłonie czarne rękawiczki i szelki specjalnie do broni. Naładowałem do pełna amunicje w trzech pistoletach beretta 92 silencer. Moim zdaniem najlepszy gnat. Powkładałem broń we właściwe miejsca i gotowy zszedłem na dół. Każdy z chłopaków był obecny i przygotowany na najgorsze. Tym razem jest to coś poważnego. Musimy sprzątnąć dwóch alfonsów, którzy mają pełno koło siebie ochrony. Nie wiem, o co chodzi, ale takie polecenie dawno wydał nam pies. Dziś nadarza się okazja do zabicia, ponieważ właśnie w tym jednym dniu w roku mają najmniej ochroniarzy przez specjalnie dla nich szkolenia.
- Gotowi? -zapytał Zayn.
Pokiwaliśmy na znak, że tak. Udałem się do swojego samochodu, a tuż za mną Louis. Postanowił, że pojedzie ze mną. Przez całą drogę panowała cisza. Nic dziwnego. Byliśmy pod denerwowani. Jak tylko zajechaliśmy pod pierwszy burdel, wysiadłem pewny swego. Wszystko odbywało się bardzo szybko. Wszedłem do środka gdzie czerwone światło i gołe kurwy dosłownie raziły po oczach. Podszedłem do pierwszej lepszej, przystawiając gnata do pleców.
- Prowadź mnie do szefa szmato. Jeden zły ruch i po tobie. -wyszeptałem je do ucha.
Chłopaki osłaniali mnie. Zajmowali się tym aby nikt nie zauważył, co jest grane. Jakby nigdy nic szliśmy z dziewczyną w głąb klubu. Gdy tylko dotarliśmy, tam gdzie trzeba, stała przeszkoda. Raczej dwie wielkie jak słup przeszkody. Zayn i Louis zajęli się tym.
- Harry wszystko gra? -zapytał Louis.
- Nie można mi się kurwa już naćpać? -warknąłem wściekły.
Od razu zamilkł.
- Mamy robotę. Za godzinę widzę tu wszystkich uzbrojonych. Styles zostajesz. -rozkazał Zayn.
- Jadę. -sprostowałem.
- Stary ledwo kontaktujesz. Nie pozwolę ci narażać życia. Zresztą pies opierdoliłby nas za to. -usiadł koło mnie mulat.
- Mam to w dupie. Przejdzie mi przez godzinę. -syknąłem.
Słyszałam, jak westchnął rozczarowany, tym iż nie może mnie powstrzymać. Niedługo wszyscy się rozeszli wraz z nim. Powoli odpływałem do innego świata. Gdzie wszyściutkie problemy znikają.
~*~
Parę minut przed akcją obudził mnie zatroskany Louis. Próbował mnie przekonać, abym został, ale nie dałem się ugiąć. Mam ochotę kogoś rozjebać. Jeśli tego nie będę mógł zrobić na wypadzie, to zrobię to w domu, a nie chciałbym. Było już o wiele lepiej. Nie do końca wszystko uszło ze mnie, ale kontaktowałem. Wziąłem szybki i zimny prysznic, żeby otrząsnąć się i doprowadzić do jak najlepszego stanu. Ubrałem się na czarno tak jak zawsze. Założyłem na dłonie czarne rękawiczki i szelki specjalnie do broni. Naładowałem do pełna amunicje w trzech pistoletach beretta 92 silencer. Moim zdaniem najlepszy gnat. Powkładałem broń we właściwe miejsca i gotowy zszedłem na dół. Każdy z chłopaków był obecny i przygotowany na najgorsze. Tym razem jest to coś poważnego. Musimy sprzątnąć dwóch alfonsów, którzy mają pełno koło siebie ochrony. Nie wiem, o co chodzi, ale takie polecenie dawno wydał nam pies. Dziś nadarza się okazja do zabicia, ponieważ właśnie w tym jednym dniu w roku mają najmniej ochroniarzy przez specjalnie dla nich szkolenia.
- Gotowi? -zapytał Zayn.
Pokiwaliśmy na znak, że tak. Udałem się do swojego samochodu, a tuż za mną Louis. Postanowił, że pojedzie ze mną. Przez całą drogę panowała cisza. Nic dziwnego. Byliśmy pod denerwowani. Jak tylko zajechaliśmy pod pierwszy burdel, wysiadłem pewny swego. Wszystko odbywało się bardzo szybko. Wszedłem do środka gdzie czerwone światło i gołe kurwy dosłownie raziły po oczach. Podszedłem do pierwszej lepszej, przystawiając gnata do pleców.
- Prowadź mnie do szefa szmato. Jeden zły ruch i po tobie. -wyszeptałem je do ucha.
Chłopaki osłaniali mnie. Zajmowali się tym aby nikt nie zauważył, co jest grane. Jakby nigdy nic szliśmy z dziewczyną w głąb klubu. Gdy tylko dotarliśmy, tam gdzie trzeba, stała przeszkoda. Raczej dwie wielkie jak słup przeszkody. Zayn i Louis zajęli się tym.
Po chwili było po problemie. Wparowaliśmy do środka jak burza. Jedne mój celny strzał i było po alfonsie. Wychodząc, oddałem drugi strzał, w pusty łeb dziwki. Ulotniliśmy się z klubu, nim ktoś się spostrzegł, co się stało. Szybko pędziliśmy w stronę drugiego miejsca schadzek, jak na złość każdy z nich leżał po innych stronach miasta. Kiedy podjechaliśmy, było to samo, ale do momentu. Usłyszałem huk i nagle mocny ból w klatce piersiowej, który sparaliżował mnie i nie pozwolił oddychać. Świat powoli zwalniał. Zostałem postrzelony. Było ich za dużo. To zasadzka. Upuściłem broń i osunąłem się na kolana, łapiąc w bolące miejsce. Raptownie dostałem znów, ale w bok. Ból był nie do opisania. Powieki zaczęły się przymykać w zaskakująco szybkim tempie. Upadłem i pozwoliłem działać śmierci. W tle słyszałem jakieś niewyraźne głosy. Czas na mnie. Stwierdziłem, poddając się bez walki.
Ciąg dalszy nastąpi..
Mam nadzieje, że podoba wam się rozdział. Piszcie śmiało! Zapraszam na Dirty Love i Feeling.
Moje dwa inne blogi tak samo wciągające.
Jakieś pytania? ASK!
Przepraszam, jak są błędy.
Jeśli przeczytałeś/aś - Skomentuj!!
Pierwsza?
OdpowiedzUsuńOMG
chyba nie :c
HARRY TY NIE MOŻESZ UMRZEĆ :O :(
kc i twojego bloga i w ogole zgon ;c <3
Szczerze to nudny :/
OdpowiedzUsuńBoski <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńCiekawe co z Harrym :0 :,(
OdpowiedzUsuńPisz szybko nexta : *
Słuchaj on nie może umrzeć. Musi żyć. A propo kocham twoje blogi są świetne i bardzo wciągające choć wiem że nie zawsze komentuje. Czekam na kolejny rozdział. Całusy Diana xx.
OdpowiedzUsuń<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3:-V<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńZnowu wracasz do formy ;)
OdpowiedzUsuń(PS. Nie musisz się wysilać szukając piosenki, bo zawsze jakoś ona nie pasuje)
Niesamowiteeeeee <3 Ja nmg ! on nie może umrzeć!
OdpowiedzUsuńO fuck, jeszcze te jego myśli, że chciałby ją teraz gdzieś wywieźć i zgwałcić! Kurwa, Styles, ogarnij dupę! :D
Czekam na następny!!! :***
http://different-world-1d.blogspot.com
http://maniac-harrystylesff.blogspot.com
hhcjdjtyqwpzrdenxcgbioswJFIk zajebisty <3
OdpowiedzUsuńNo wiesz Ty co! W takim momencie, a wiesz co jest najbardziej emocjonujące? "Ciąg dalszy nastąpi.." nie wiem jak u innych ale dla mnie przy tym chce się udusić! Napisz szybko, czekam.
OdpowiedzUsuńPS: Idealnie dobrałaś muzykę! :D
jejkuuu nie :( ale i tak świetny :* xx
OdpowiedzUsuńhdkzhaodbdjehdkspbxpahvdpfhsksbfgspwvsodbdkdvsjbsk *0* <3
OdpowiedzUsuńNieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Coś ty zrobiła miśka?! KOcham i czekam na nexta. Zajebiście, że wróciłaś :"
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział, nie mogłam się go doczekać i w końcu jest!
OdpowiedzUsuńCiekawe co się stanie z Hazzą. On nie może umrzeć! nie moze rozumiesz?!
Czekam na nexta :)
Przeżyje, bo dalsze opowiadanie bez niego nie miałoby sensu.
OdpowiedzUsuńNiezła akcja w tym rozdziale, taka rada - zmniejsz czcionkę i nie zaznaczaj pogrubienia. Życzę weny przy następnym ;).
OdpowiedzUsuńZajebisty! Szybko pisz :D
OdpowiedzUsuńHarry. ?! Jesteś chujem ale nie możesz zostawić tak Emmy . ; / @LoveNarry98
OdpowiedzUsuńGenialny ;) Zresztą jak zawsze ♥
OdpowiedzUsuńKocham wszystkie twoje blogi, jesteś najlepsza ;*
Nie zginie bo to dopiero 11 rozdział -,- to oczywiste.
OdpowiedzUsuńAż łzy poleciały ;ccc Rozdział zajebisty tak jak zawsze :**
OdpowiedzUsuńOjej Harry mam nadzieję że nie zginie....
OdpowiedzUsuńrozdział świetny masz talent do pisania ;) czekam na next
hggfrtdtgfdethgdfhtfyfghfdhdrfstrrtyudtgrfgyhfyhghfgbcv WOW! <3
OdpowiedzUsuńHarry ? on zyje co nie ? musi !!
OdpowiedzUsuńBoooże dziewczynoo ! Jak ty mogłaś mi postrzelić Hazzusiaa hahaha :d Nie no boski ten blog , błagam szybko nn ; - ***
OdpowiedzUsuńHarry niee!!! Szybko next <3
OdpowiedzUsuńProszę Hazza musi żyć, plisss ; nie mogę doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńOby żył.!! :(
OdpowiedzUsuńsuper;)
OdpowiedzUsuńTroszkę denerwuję mnie na twoim blogu to że nie można kopiować bo jak chce otworzyć w nowej karcie np. bohaterów albo ubranie to nie mogę. Więc mam dla ciebie radę żeby było łatwiej mogłabyś zrobić w ustawieniach "otwieraj linki w nowej karcie" :)
OdpowiedzUsuńNie uśmiercaj Hazzy :* rozdzial MEGA *.* love i czekam na next
OdpowiedzUsuńHarry nie może umrzec
OdpowiedzUsuńEj no weź.;/ on nie może umrzeć.;cc
OdpowiedzUsuńNie uśmiercaj Hazzy bo będzie nudno..czekam na następny, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHohoho się dzieje xd
OdpowiedzUsuńO jaa prdl ! O.O cudny ..ale ON NIE MOŻE UMRZEĆ ! czekam na nn!
OdpowiedzUsuńNajlepszy rozdział!!! Bardzo mi sie podoba jak tutaj pisałaś, tak zrozumiale, bo niektórzy przesadzają z ilością słow, o podobnym znaczeniu, słodzą. A tutaj tak śliczniutko, tak trzymaj <3
OdpowiedzUsuńCudne czekam na next
OdpowiedzUsuńKIEDY KURWA DODASZ TEN ROZDZIAŁ???!!
OdpowiedzUsuńBARDZI WKURZONA KAMA. 😡
Nastepny please
OdpowiedzUsuń